Tezy zawarte w większości wystąpień, zwłaszcza przedstawicieli przedsiębiorstw, skupiały się na pokazaniu ułomności polskiej geodezji oraz patologii, z jakimi na co dzień ma do czynienia środowisko.
Wśród całej litanii negatywnych zjawisk, które nasiliły się w ostatnich latach wymieniano:
- marginalizację zawodu geodety i kartografa,
- zawłaszczanie geodezji przez pseudogeodetów,
- biurokratyczne bariery w rozwoju firm wykonawczych,
- przejmowanie zadań firm komercyjnych przez administrację,
- nienadążanie legislacji za rozwojem technologicznym,
- chaotyczną politykę państwa w dziedzinie geoinformacji,
- brak dostępu firm do prac scaleniowych,
- niewystarczające wykorzystanie przez administrację samorządową środków unijnych na zadania geodezyjne,
- ograniczenie nakładów na prace geodezyjne w wyniku likwidacji PFGZGiK,
- brak ze strony państwa nadzoru i kontroli nad zasobem geodezyjnym,
- masową „produkcję” geodetów przez uczelnie.
Wskazywano na potrzebę zdefiniowania na nowo zawodu geodety i podniesienia rangi geodety uprawnionego, konieczność mówienia jednym głosem w sprawach środowiska, i zdecydowanego przeciwstawienia się polityce zmierzającej do katastrofy informacyjnej państwa. Przykładami poczynań wpisujących się w tę politykę są m.in.: proponowana ostatnio deregulacja zawodu, a wcześniej likwidacja PFGZGiK i ZUD-ów, zawłaszczanie kompetencji i pieniędzy przez ARiMR czy jeszcze wcześniej – oddanie katastru samorządom z chwilą utworzenia powiatów.
Szczególnie mocno i przekonująco pokazano chaos panujący w informatyzacji państwa. W planach rządu mówi się o miliardach złotych kierowanych na ten cel, nie wspomina się, niestety, o polityce, jaką należy prowadzić na poziomie samorządów, by – przynajmniej w dziedzinie danych przestrzennych – była ona spójna w skali kraju. Zarówno twórcy danych przestrzennych, ich integratorzy i operatorzy, jak i administracja stają co i rusz przed problemami wynikającymi z panującego bałaganu legislacyjnego i kompetencyjnego. Stan ten pogłębiły niedawne zmiany w przepisach. Przedsiębiorcy krytycznie ustosunkowali się do pomysłu ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina w sprawie likwidacji uprawnień zawodowych z zakresów 3, 6 i 7, o czym rząd poinformował 3 marca.
Z wystąpień i dyskusji, jaka miała miejsce podczas sympozjum, wynika, że potrzebne są zdecydowanie działania na poziomie administracji rządowej. Jedna z propozycji mówiła o opracowaniu długoterminowej strategii rozwoju branży do 2030 roku uzgodnionej (w maksymalnym stopniu) ze środowiskiem. Inna wzywała do wystosowania do prezydenta RP memoriału ostrzegającego przed katastrofą informacyjną, ku której zmierzamy.
W sympozjum wzięli udział m.in.: p.o. GGK Jacek Jarząbek, geodeta województwa mazowieckiego Krzysztof Mączewski, geodeta m.st. Warszawy Tomasz Myśliński, wicedyrektor Departamentu Gospodarki Ziemią w MRiRW Jerzy Kozłowski, mazowiecki WINGiK Aneta Konieczna, geodeta miejski w Tychach Alicja Kulka, prof. Bogdan Ney (przewodniczący PRGiK), prof. Jerzy Gaździcki (prezes PTIP), prof. Andrzej Hopfer, prof. Zdzisław Adamczewski, prof. Andrzej Makowski, wiceprezes SGP dr Andrzej Pachuta, sekretarz generalny SGP Włodzimierz Kędziora, prezes SFGZA Władysław Baka, prezes OPEGIEKA Elbląg Florian Romanowski, prezes WPG SA Ryszard Brzozowski, wiceprezes MGGP SA Jacek Włodek.
Organizatorem sympozjum były Geodezyjna Izba Gospodarcza i Polska Geodezja Komercyjna, spotkanie prowadzili Bogdan Grzechnik i Waldemar Klocek, szefowie tych organizacji.
Zobacz zdjęcia w Fotogalerii